|
|
Prognoza na poniedziałek (6 czerwca) |
|
liczba odsłon: 329 |
W sobotę
temperatura maksymalna w Poznaniu osiągnęła 27°C. W godzinach
popołudniowych nadciągnęła słaba burza, która przyniosła kilka
wyładowań atmosferycznych i 3.5 mm deszczu. Niedziela już nieco
chłodniejsza, ale nie aż tak jak można było się spodziewać.
Temperatura wzrosła do 25.9°C, a kluczowym czynnikiem było silne
dobowe nasłonecznienie, spowodowane niewielkim zachmurzeniem.
Czerwiec to w końcu długie dni, krótkie noce i przy braku chmur
słońce zrobi swoje.
W poniedziałek do
Wielkopolski napłynie zdecydowanie chłodniejsze powietrze
pochodzenia arktycznego, które ściągnie po swojej wschodniej i
południowej stronie wyż obecnie znajdujący się nad Skandynawią.
Układ ten po południu przemieści się nad Bałtyk i sprawi, że
ciśnienie w naszym regionie przekroczy 1022 hPa.
W Poznaniu poranek
bezchmurny i zimniejszy niż w poprzednich dniach. O godzinie 5.00
temperatura wynosiła 10.7°C. Pomimo wysokiego ciśnienia w ciągu
dnia rozwiną się chmury kłębiaste (cumulus) i kłębiasto-warstwowe
(stratocumulus), które w pewnym stopniu ograniczą dopływ
promieniowania słonecznego do powierzchni gruntu. Temperatura w
poniedziałek dotrze maksymalnie do poziomu 19-20°C. Wiatr
początkowo wschodni, później zmieni kierunek na północny i
powieje z prędkością do 15-20 km/h.
|
Autorem powyższych treści jest autor bloga 'Pogodowy Poznań' i ponosi on wyłączną odpowiedzialność za zamieszczone treści. Redakcja epoznan.pl nie odpowiada za treści zawarte na blogach.
|
Tak mogło być. Na blogu często przypominam, że burze, czy szerzej zjawiska konwekcyjne, bywają bardzo lokalne i mogą pojawić się spore różnice w obrębie tak dużego miasta jak Poznań, a czasem nawet jednej dzielnicy. Najbardziej wiarygodnym, ogólnodostępnym źródłem danych o sytuacji meteorologicznej w mieście są depesze ze stacji synoptycznej zlokalizowanej na Ławicy, co oczywiście rodzi pewne problemy odnośnie oceny siły zjawisk konwekcyjnych w mieście. Zdarzały się przecież już takie sytuacje, że ulewa na Ratajach, a na Grunwaldzie jedynie pokropiło, lub odwrotnie. Takie to już uroki konwekcji