Niekomfortowo
w interesach z działaczkami czują się też poznańscy
anarchiści. Podobno nie są całkiem usatysfakcjonowani ze sposobu podzielenia się okupem otrzymanym od właściciela kamienicy przy ul. Paderewskiego. Działaczki nie zapewniły im też nowych adresów do zeskłotowania, do czego się zobowiązywały. Dlatego anarchiści i anarchistki zajęły się ostatnio innymi aktywnościami, tym razem na świeżym powietrzu. Lubią sobie organizować weekendowe wypady do lasów wokół Dziewiczej Góry, gdzie przeszkadzają myśliwym w polowaniach i straszą zwierzęta.
Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów ma już świadomość, że z opróżniania pojedynczych lokali nie wyżyje. Tylko hurtowe zlecenia zapewnią im bowiem życie na bardzo wysokim poziomie do którego zarówno działaczki jak i anarchiści się już przyzwyczaili. Fryzjerzy i styliści kosztują a w mediach pokazać się należy godnie. Nękanie biednego rolnika na osiedlu Piastowskim, pieniędzy niestety nie przyniesie, toteż trzeba szukać innych źródeł dochodu.
Kolejnym kierunkiem ich aktywności może być natomiast
„angażowanie się” w sprawy społeczności romskiej. Ostatnio doszło do brutalnego pobicia młodego poznaniaka przez grupę kilkunastu romskich mężczyzn. Pobitego chłopaka nie odwiedził oczywiście w szpitalu
Jacek Jaśkowiak, bo to był przecież Polak. Oczywiście w sprawie głos zabrać musieli także anarchiści, którzy nie przepuszczą żadnej okazji by obrazić poznaniaków, dziwi nas że tak wrażliwy na obraz medialny naszego miasta prezydent Poznania jeszcze nie wytoczył im procesu o szkalowanie dobrego imienia Poznania. Jako że portal anarchistyczny nie ma zbyt wielu czytelników, cytujemy ich stanowisko:
- W związku z niepełnymi, niesprawdzonymi, krzywdzącymi artykułami o pobiciu przez Romów "przechodnia, Poznaniaka, Polaka", które pokazały się ostatnio na e-poznan, w Gazecie Wyborczej i na stronie Radia Merkury chcemy uzupełnić te informacje. Od lata nasiliły się agresywne zachowania wobec naszych Romów. Młodzi napastnicy wchodzili Romom do domków, wyzywali im, grozili spaleniem, wypisywali na ścianach "Cyganie do gazu". W zeszłym tygodniu młody, kaleki Rom został napadnięty, ograbiony i ciężko pobity przez zamaskowanego napastnika z maczetą (!). Czwartkowa sytuacja, o której piszą gazety zaczęła się od napaści dwóch potem trzech młodych chłopaków na 12- i 14-letnich Romów w celu zabrania im pieniędzy. Wczoraj w nocy ktoś zadzwonił, karząc Romom wynosić się bo zostaną spaleni. To tylko część gróźb, napaści, wyzwisk z jakimi się spotykają.
Nie wiemy co za używki ostatnio palicie czy łykacie na Rozbracie, ale obraz przedstawiany przez anarchistów ma się nijak do rzeczywistości. Problem polega bowiem na tym, że Cyganie zajęli prywatne działki i altanki, a żądania właścicieli by się wynieśli z ich prywatnych ogródków traktują jako „agresywne zachowania” wobec Romów.
Zachowania te wynikają zaś z kompletnej bezradności działkowców, którzy boją się nawet zbliżać do swoich działek, a policja i straż miejska nie chce przyjmować ich zgłoszeń i zająć się sprawą. Anarchiści opowiadają o napisach jakie pojawiły się na ścianach budynków zajętych przez Romów, trudno nam jednak uwierzyć by Romowie kogokolwiek wrogo do nich nastawionego wpuścili na teren swojego koczowiska, żeby wypisywał nieprzyjazne im hasła. Prędzej uwierzymy, że to sami anarchiści, napisali tych kilka bulwersujących napisów, by odwrócić racje i z Romów, którzy bezprawnie okupują cudzą własność zrobić ofiary ksenofobii i przemocy.
Ten sam mechanizm stosowany był zresztą w przypadku okupantów kamienic, z których robiono „skrzywdzonych lokatorów”. Teraz mamy do czynienia ze „skrzywdzonymi Romami”, którzy zajęli cudze nieruchomości bez zgody właścicieli.
Następuje też charakterystyczna dla anarchistów zmiana właścicielska. Piszą oni, iż jacyś mężczyźni wchodzą Romom do ich domków, stwierdzając że domki na działkach budowane przez skromnych poznaniaków, kosztem wielu wyrzeczeń, stały się własnością Romów, dlatego że się do nich włamali i je zasiedlili.
Prawo własności według anarchistów uzyskuje się poprzez włamanie i odmawianie opuszczenia cudzego domku.
Fantazja anarchistów idzie zresztą dalej. W przypadku lokatorów pojawiały się opowieści o wpuszczanych do mieszkań szczurach, rozsypywanych robakach, wkładanej do skrzynek pocztowych padlinie i wielu innych strasznych rzeczach przypisywanych administratorom, tylko że
po dwóch latach procesu i przesłuchaniu ponad 40 świadków, nie znalazł się ani jeden, który by widział te szczury czy padlinę. Podobnie jest Romami. Żeby opowieść przemówiła do wyobraźni czytelników musi być krew, więc anarchiści snują przerażającą opowieść o młodych mężczyznach z maczetą, którzy zaatakowali kalekiego Roma. Tyle tylko, że żadne zgłoszenie o tej napaści nie wpłynęło, a i nie pisała „Gazeta Wyborcza”, mimo że anarchistyczny portal jest dla Piotra Żytnickiego częstym źródłem niezweryfikowanych informacji, które potem rozpowszechnia.
Na koniec rodzi się pytanie – po co to wszystko? Autorzy krótkiego tekstu na portalu anarchistycznym napisali, że dochodzi do napaści na „naszych Romów” i w tym krótkim sformułowaniu zawiera się odpowiedź. Działaczki lokatorskie związane z ruchem anarchistycznym widzą, że wymuszanie haraczy od właścicieli mieszkań jest coraz trudniejsze,
nie dostały też miejskich synekur w Biurze Interwencji Lokatorskiej, co dało by im nowe pieniądze i możliwości. Kończy się też rynek wynajmowania anarchistów do pikiet i blokad, od których odstępują gdy blokowany zapłaci haracz (może być na konto ich stowarzyszenia lokatorskiego). A do pracy przecież nie pójdą, bo są działaczami i działaczkami.
Przez moment wydawało się działaczkom anarchistycznym, że wypłyną na temacie imigranckim i nawet udało im się ściągnąć prezydenta Jacka Jaśkowiaka na swoją pikietę, by je pochwalił i powiedział że jest z nich bardzo dumny. Jak rozumiemy duma Prezydentowi Jackowi Jaśkowiakowi odebrała głos, gdy dowiedział się, że pan Piotr Śruba złożył w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych ofertę przyjęcia 200 uchodźców, w dwóch kamienicach, którymi administruje w Poznaniu. Nie wierzymy bowiem by pan prezydent uważał, że większą zasługą jest krzyczeć na ulicy, by Miasto Poznań – które nie może znaleźć lokali socjalnych dla tysięcy poznaniaków, którym zasądził je sąd – miało jeszcze dawać lokale imigrantom, niż przyjęcia imigrantów w prywatnym zasobie mieszkaniowym.
Nowym pomysłem na biznes jest więc zajęcie się Romami. Wydają się znacznie atrakcyjniejsi od „lokatorów”, bo mają mniejsze wymagania. Mają podobne do anarchistów przekonania, do których zalicza się w szczególności brak poszanowania dla własności prywatnej, lubowanie się w zamieszkiwaniu w cudzych budynkach, organizowanie koczowisk oraz brak chęci zajęcia się jakąkolwiek pracą.
Najważniejsze jest jednak to, że poprzedni
rząd przeznaczył kwotę 75 milionów złotych na „asymilację Romów w Polsce”. Dlatego kilka miesięcy temu Katarzyna Czarnota z towarzyszami i towarzyszkami napadła ówczesną premier Kopacz na dworcu kolejowym we Wrocławiu i domagała się natychmiastowego spotkania, w celu omówienia niecierpiących zwłoki spraw. Do spotkania jednak nie doszło, a zabudżetowane pieniądze pozostały, dlatego anarchiści tak bardzo zainteresowali się ostatnio kwestią romską.
Będą Cyganów asymilowali, póki będą na to rządowe pieniądze.
PAMIĘTAMY